Właściwie nawet nie przepis, a pomysł, do tego stary - jeszcze Gwiazdkowy... Tomek kupił śmietanę z zamiarem zrobienia mi zupy śliwkowej wg przepisu teścia. Ostatecznie z pomysłu zrezygnował, śmietanę żal było wyrzucić, ciasta stały 4 (plus tort) na dwoje i... coś lekkiego trzeba było zrobić :)
Potrzebujemy:
- 3 galaretki, najlepiej w różnych kolorach,
- 300 ml śmietany kremówki,
- owoce (u mnie mandarynki, ale niekoniecznie).
Pierwszą galaretkę rozrabiamy wg przepisu na opakowaniu (lub z minimalnie mniejszą ilością wody). Na spód pucharków wykładamy owoce, zalewamy je wystudzoną, tężejącą galaretką.
Drugą galaretkę rozrabiamy w 1 szkl. wody. Śmietanę ubijamy na sztywno, powoli wlewamy zimną, tężejącą galaretkę i mieszamy. Wykładamy na pierwszą zastygłą galaretkę do pucharków.
Rozrabiamy trzecią galaretkę wg przepisu na opakowaniu, gdy zacznie tężeć wylewamy ją na śmietanę.
Nic odkrywczego, a jest pyszne i nic się dzięki temu nie marnuje :)
Wygląda elegancko;) nigdy nie jadłam tak banalnego(w pozytywnym znaczeniu) połączenia. Czas spróbować !
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło,
Szana,
www.gastronomygo.blogspot.com
Kiedyś bardzo w moich stronach popularne było ciasto tego typu. Mówiło się na nie "pasie mleczko" - teraz już nie wolno, więc nie wiem jak inaczej je nazwać :) Biszkopt, masa ze śmiean i galaretki, owoce i sama galaretka - pycha! :)
Usuńlubię galaretkowe deserki
OdpowiedzUsuńTakie awaryjne desery są najlepsze. Sama mam często problem , co począć z kremówką, której data zbliża się ku końcowi. Prosto i smacznie;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam