29.9.14

Pierogi z rybą

Przepis na pierogi z rybą, gdy zobaczyłam go w gazecie, zdziwił mnie na tyle, że wycięłam go i zachowałam, bo "może mnie kiedyś najdzie i zrobię".
Zrobiłam, bo próbowanie mam w zwyczaju i... teraz ja zadziwiam innych mówiąc, że lubię pierogi z rybą.


Dziś nie pamiętam już z jakiej to gazety, a i samego wycinka już nie mam - przepis ocalał wklepany niedbałym pismem w zeszyt.
Bardzo je polecam wielbicielom nowych smaków!


Przewidywałam problem z ciastem, bo proporcje nie są tu podane wagowo, a na łyżki. Są różne łyżki - niektóre niewiele większe od łyżeczki, a niektóre głębokie jak studnie. Ostatecznie do odmierzania wzięłam najbardziej pospolitą i przeciętną - nie przesadzoną w żadną stronę i musiałam dokonać dobrego wyboru, bo to najlepsze ciasto na pierogi jakie znam! Szybko się zagniata, dobrze wałkuje i łatwo skleja, a po ugotowaniu jest bardzo miękkie.
Farsz to połączenie kremowego serka i wędzonej makreli, od siebie dorzuciłam koperek (wg mnie szalenie niedoceniany w zalewie "światowej" bazylii czy oregano) - dla mnie bardzo na tak.


Pierogi z rybą
(dwie porcje)
Ciasto:
- 10 łyżek mąki pszennej,
- 100 ml ciepłej wody,
- duża szczypta soli

Farsz:
- pół średniej makreli - obranej ze skóry i ości,
- 2 łyżki kremowego serka,
- łyżka koperku,
- szczypta soli, trochę pieprzu do smaku

Z podanych składników zagnieść ciasto na pierogi. Nie jest to typowe ciasto zaparzane, więc woda ma być ciepła, ale nie gorąca.

Makrelę rozgnieść widelcem, wymieszać z serkiem i koperkiem, przyprawić do smaku.

Ciasto cienko rozwałkować, wykrawać (u nas zazwyczaj robi się to szklanką, ale ja ostatnio - z lenistwa i w ramach zmniejszania ilości skrawków - kroje je nożem na prostokąty).
Na środek każdego kółka/prostokąta z ciasta nakładać farsz, porządnie zlepić brzegi.

Wrzucać na osolony wrzątek i gotować około 5-6 min. od momentu wypłynięcia.

Gotowe!

Ja pierogów nie okraszam, bo uważam to za bardzo, bardzo zbędny tłuszcz, ale jeśli ktoś lubi, może  i nie potrafi się obejść, to można na oleju podsmażyć pokrojoną w kostkę cebulę i polać tym pierogi po ugotowaniu.
(Np. w moim domu rodzinnym pierogów bez okrasy nikt by nie tknął. Moja mama twierdzi, że z tłuszczem "lepiej wchodzą". Moim zdaniem jedzenie powinno być na tyle smaczne, żeby wchodziło samo, a nie żeby trzeba je było popychać olejem. Taki mój mały bzik.)


12.9.14

Kanapeczki z czosnkową pastą z żółtego sera

Długo tu nie pisałam, choć staram się regularnie zaglądać i odkurzać pajęczyny... Nie gotuje teraz dużo, a nawet jeśli - nie mam warunków na focenie. Mam szczerą nadzieję, że to się zmieni, gdy przeprowadzę się do własnego domu, ale na to muszę jeszcze kilka tygodni poczekać.

Przepis na te kanapeczki wpadł mi w oczy, gdy szukałam przekąsek na przyjęcie weselne.
Robiliśmy małe przyjęcie w domu, a że sama na nie gotowałam, to wszystko musiało być szybkie i łatwe do przygotowania wcześniej, najlepiej poprzedniego dnia... ;)



Znalazłam je na tym blogu i nic nie zmieniałam.
Musicie mi wybaczyć jakość zdjęć, ale wcale tamtego dnia nie pamiętałam o fotografowaniu jedzenia na bloga... Te pochodzą z "musztardy po obiedzie", czyli kolacji dnia następnego.

Muszę przyznać, że z całego weselnego menu do nich najchętniej będę wracała. Wprawdzie dojadaliśmy je jeszcze parę dni po ślubie, ale z pewnością nie przez brak ich walorów smakowych (po prostu zrobiłam wszystkiego za dużo - no błagam Was: 8 blach ciast na 8 osób, Gdy już każdemu wcisnęłam po n-tym kawałku, to mieli dość do następnego ranka)

Kanapeczki są przepyszne - wyrazisty pumpernikiel, mocno czosnkowa pasta i orzech włoski tylko dodający smaczku.



Kanapeczki z czosnkową pastą z żółtego sera
(porcja wypełni 2 duże talerze do przekąsek)
- pumpernikiel, lub inny zwarty, ciemny chleb - ja użyłam wieloziarnistego chleba z Biedronki (taki krojony, pakowany w folie. U mnie w domu nie ma fanów, ja wręcz przepadam - może przez to, że podobny kupowałam zawsze w Anglii),
- 250 - 300 g żółtego sera (jestem wierna tym o ostrym smaku),
-  4-5 ząbków czosnku,
- 1-2 łyżki majonezu,
- orzechy włoskie do dekoracji

Chleb kroimy na małe prostokąty.
Ser żółty trzemy na tarce o najmniejszych oczkach.
Czosnek obieramy, przeciskamy przez praskę.
Ser żółty mieszamy z czosnkiem i majonezem. Ja już nie doprawiam, ale to zależy od Waszych upodobań i od ostrości sera.
Na chleb nakładamy porcje pasty serowej, ozdabiamy połówkami orzechów.

Najlepsze po jednym dniu, gdy smaki zdążą się przegryźć.
Proponuję godzinę przed podaniem wyjąć z lodówki - najbardziej smakują w temperaturze pokojowej.