24.7.12

Burgery po raz drugi - tym razem serowe

Tomek zawsze w McDonaldzie wybiera podwójne Cheesebugery. Ja kręce się między Chicken McLegend, a Chicken Mayo.
Ale jaką bym miała radość z robienia w domu buły z filetem w panierce?



Chciałam się przypodobać Tomkowi i zrobić jego ulubione "czisburgery".
ALE koniecznie z takim serem jak w Macu - aż pomarańczowym i koniecznie lepiej, bo domowo :)


- bułki wg ilości głodnych,
- mięso mielone przyprawione wg własnego gustu,
-sałata,
- cebula,
- pomidor,
- ogórek kiszony,
- topiony serek w plastrach

Z mięsa mielonego formujemy płaskie kotlety i smażymy na patelni (najlepiej bez użycia tłuszczu). Powinny być dwa cienkie klopsiki na jednego burgera.
Cebulę szklimy na odrobinie oleju.
Sałatę płuczemy, suszymy, rwiemy na listki.
Pomidora i ogórka kroimy w plasterki.

Bułki przekrawamy w połowie, ale nie do końca. Wstawiamy je do piekarnika rozgrzanego do około 100 st. C i podgrzewamy.

W ciepłą bułkę wkładamy sałatę, kotlet, ser, ogórka, pomidora, znów kotlet, znów ser i cebulę.

Podajemy ciepłe.

21.7.12

Tort Walentynkowy... z opóźnieniem :)

Kiedy to były Walentynki...? No tak... Dawno...
Ale wtedy jeszcze bloga nie miałam, a zdjęcia w folderze leżakują i żal się nie pochwalić.
Zwłaszcza, że tort jest pyszny, lekki, nie "zapychacz" - których nie lubię. Delikatny biszkopt, do tego bita śmietana z kawałkami brzoskwiń.
Zrobić go można na jakąkolwiek okazję, a najlepiej bez niej :) I nikt nie przymusza do ozdabiana masą w serduszka :)



Był to mój pierwszy raz z masą cukrową. Mimo zabezpieczenia jej dżemem (wg angielskiej instrukcji) przez styczność z bitą śmietaną i tak się zaczęła rozpuszczać.
Nie miałam też w domu cukru pudru i wałkowałam przy pomocy kartoflanki - co widać :)
Mimo to uważam, że jak na pierwszy raz wyszło całkiem przyzwoicie :)

Chciałam, żeby biszkopt był czerwony i odcinał się od bieli kremu, ale lichość barwników na to nie pozwoliła... Wyszedł ledwo pomarańczowy.



Biszkopt:
- 1 szkl. mąki,
- łyżeczka proszku do pieczenia,
- 5 jajek,
- 3/4 szkl. cukru,
- aromat waniliowy,
- czerwony barwnik spożywczy (niekoniecznie!)

Krem:
- 500-600 ml śmietany kremówki,
- łyżka żelatyny,
- 5 łyżek cukru pudru,
- pół dużej puszki brzoskwiń

Ponadto:
- masa cukrowa,
- różowy lukier


Biszkopt - przygotowanie:
Przesiać mąkę, wymieszać z cukrem pudrem.
Białka ubić na sztywną pianę, pod koniec wsypywać powoli cukier. Ciągle ubijając dodawać po żółtku i kilka kropli aromatu oraz barwnik..
Delikatnie wmieszać mąkę.
Piec w tortownicy przez 25-30 min. w temp. 180 st. C.
Ostudzić.

Krem - przygotowanie
Żelatynę namoczyć w 2 łyżkach syropu z brzoskwiń. Gdy nasiąknie, rozpuścić w 3 łyżkach gorącego syropu.
Schłodzoną kremówkę ubić z cukrem pudrem.
Pod koniec wlewać wystudzoną żelatynę.
Pokroić brzoskwinie w kostkę, wymieszać z kremem.

Ostatki:
Biszkopt przekroić na 2 części, nasączyć lekko syropem z brzoskwiń.
Przełożyć kremem.

Możecie boki i wierzch ciasta też posmarować kremem, ułożyć kilka brzoskwiń i gotowe.

Lub...

Dopieszczanie
Boki i wierzch posmarować czymś do czego przylepi się masa cukrowa. Jak widać u mnie - ten krem ze śmietany nie działa i trochę ją rozpuszcza.
Polecana jest masa z margaryny i cukru pudru, ale ja bym tu dodatkowego tłuszczu nie pchała. Sama robiłam wg instrukcji angielskiej czyli posmarowałam jasnym dżemem.

Masę cukrową wałkujemy podsypując cukrem pudrem (ewentualnie mąką ziemniaczaną, ale to gorszy sposób). Na wyciągniętych rękach przenosimy nad ciasto, nakładamy, wygładzamy, odcinamy nadmiar.
Trochę masy mieszamy z barwnikiem, wycinamy serca dla ozdoby.
Robimy napis różowym lukrem.







Przypoinam o rozdaniu

15.7.12

Domowe burgery

Lubicie hamburgery?
No baaa...
Legenda głosi, że ktoś kiedyś nie lubił, ale domowe, zdrowe... któż by się im oparł?


Czasem nachodzi nasz straszna ochota odwiedzić "Maca", z drugiej strony pozostawienie tam niemałych pieniędzy za kilka płaskich kanapek nas wstrzymuje...
I dobrze!
Bo wtedy kupujemy czego nam brakuje i robimy domowe hamburgery...:)


Składniki:
- bułki wg ilości głodnych (bardzo głodny Tomek wciska dwa, ja skromnie jednego... ostatnio),
- sałata,
- czerwona cebula,
- kilka plasterków żołtego sera,
- pomidor,
- ogórek kiszony (jeśli ktoś lubi),
- mięso mielone (na nas około 200-300g).

Mięso mielone przyprawiamy wg własnego uznania: sól, pieprz, majeranek, drobno pokrojone ćwierć cebuli, przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku, jajko. Odstawiamy do lodówki na około 1-2 godz., żeby "naszło".
Z mięsa formujemy kotlety, smażymy na patelni (u nas bez tłuszczu).

Cebulę kroimy w plastry i szklimy na odrobinie oleju.

Ogórka i pomidora kroimy w plasterki.

Sałatę płuczemy, suszymy, dzielimy na liście.

Bułki nacinamy w połowie (nie do końca). Podgrzewamy przez około 10 min. w 60-70 st. C.
W każdą (jeszcze ciepłą) wkładamy sałatę, pomidora, ogórka, plaster sera, cebulkę i usmażonego kotleta.

Podajemy ciepłe.



14.7.12

Serduszkowe rozdanie u Kempka

W ramach nagrodzenia moich dotychczasowych obserwatorów (i trochę przekupienia nowych) oraz z powodu tego, że prędzej niż później będę w Polsce i jest okazja mam dla Was prezent - silikonowe formy do muffinek w kształcie serduszek.



Nie otwierałam opakowania, żeby zrobić zdjęcie, bo sama nie chciałabym dostać "macanego", więc jakie zdjęcie jest każdy widzi.
Kto chce w takich piec ukochanemu (lub sobie) muffinki niech się zgłasza :)




Serduszkowe rozdanie u Kempka - zasady:
1. Wygrywa jedna osoba.
2. Rozdanie trwa od 14.07 - 31.07.2012.
3. Zwycięzce wylosuję za pośrednictwem strony do tego przeznaczonej lub (z braku internetu) przy pomocy dzieciątka :) Na wiadomość z danymi czekam 3 dni.
4. Nagrodę wysyłam tylko na terenie Polski (dla dotychczasowych obserwatorek emigrantek zrobię wyjątek).
5. Aby wziąć udział w rozdaniu trzeba być publicznym obserwatorem mojego bloga.
Przy czym:

DOTYCHCZASOWI OBSERWATORZY (16 osób) otrzymują 1 los.
Jeśli zechcą wspomnieć na swoim blogu o moim rozdaniu otrzymują dodatkowo 1 los.
Trzy osoby najczęściej komentujące - na ten moment: Maggie (14), tylkokasia (8) i MoodHomme (5) jeśli się zgłoszą dostają dodatkowy 1 los :)

NOWI OBSERWATORZY (czyli osoby, które dołączą po ukazaniu się tej notki) muszą napisać na swoim blogu o tym rozdaniu (zdjęcie + link) wtedy otrzymują 1 los.

6. Zgłoszenia przyjmuję w komentarzach pod tym postem.
Podajcie proszę nazwę pod jaką obserwujecie mój blog, swój adres email i link do notki o rozdaniu (jeśli jesteście nowi, lub chcecie dodatkowy los).

Uwaga!
Notka o rozdaniu "liczy się" tylko na blogach kulinarnych. (Względnie kosmetycznych, gdy ktoś wstawia tam czasem przepisy lub lifestylowych)
Zgłoszenia od osób prowadzących blogi konkursowe nie będą brane pod uwagę.

Powodzenia!

10.7.12

Pieczona szynka do chleba

Jakość i składy gotowych wędlin powalają. Nie będę wspominać o tych gotowych, konserwowych, krojonych i pakowanych szynkach z marketu, bo to inna półka... Niestety, wędliny dostępne w lokalnym polskim sklepie też coraz częściej składają się z wody, soli i glutaminanów.
A płaci się za nie jak za złoto...


Podpatrzyłam gdzieś pomysł i teraz piekę samodzielnie.
Kupuję kawał mięcha - niestety są zawijane w sznureczek i czasem się trafia dość tłusty, jak ten na zdjęciach (jeśli już odkryję w domu, że jest tłusty, to po prostu nie smaruję pod niego chleba masłem), przyprawiam, piekę, po ostudzeniu kroję na chleb i jest... o niebo lepsze niż sklepowe!


Potrzebujemy:
- solidny kawał wieprzowiny (1,5 - 2 kg),
- przyprawy.

Mięso wyjmujemy z siateczki, płuczemy, suszymy papierowymi ręcznikami.
Obficie przyprawiamy wg własnych upodobań - ja tym co mam akurat w domu: jakieś gotowe przyprawy do mięs, papryka mielona, majeranek, przeciśnięty przez praskę czosnek, pieprz.
Przykrywamy i odstawiamy na noc do lodówki.

Rano rozgrzewamy piekarnik do 220 st. C, wkładamy naszą szynkę. Pieczemy pół godz.
Po tym czasie temp. zmniejszamy do 180 st. C i pieczemy dalej.

Jak długo?
Zasada jest prosta:
30 minut pieczenia na każde pół kg mięsa + dodatkowe 30 minut.

Czyli jeśli macie mięso o wadze 1,5 kg, to pieczecie je półtora godziny + dodatkowe pół - razem dwie godziny (z czego pół w wyższej temperaturze)


Jeszcze ciepłą równie dobrze można pokroić w grube plastry i podać na obiad.

8.7.12

Pasztet tylko z wątróbki

Nie przesadzę jeśli napiszę, że uwielbiam pasztety.
Każde.
I te drogie, zapiekane, w całości z mięsa i te taniutkie w złotych kubeczkach, którym do mięsa dość daleko.
Przedkładam pasztet nad większość wędlin, sery i warzywa... No... może Brie mógłby z nimi wygrać :)

Mieliśmy w domu wątrobkę na którą zupełnie nie miałam ochoty...
Stała się pasztetem.
Chociaż nie ma w nim praktycznie żadnych dodatków - to taka bardziej wątrobianka.
Tomek powiedział, że smakuje jak przemielna wątróbka... Trudno mu odmówić racji...



- porcja wątróbki drobiowej (200-300g),
- pół cebuli,
- ząbek czosnku,
- dwie lub trzy łyżki masła

Wątróbkę myjemy, osuszamy, usuwamy błony.
Cebulę kroimy w bardzo drobną kostkę.
Czosnek przeciskamy przez praskę.

Rozgrzewamy trochę tłuszczu, krótko smażymy wąróbkę z obu stron - żeby nie stwardniała, solimy po usmażeniu. Przekładamy do miseczki.
Na maśle szklimy cebulę, pod koniec dorzucamy czosnek, chwilę przesmażamy.

Cebulę z czosnkiem i resztkami masła wlewamy na wątróbkę.
Dokładnie blendujemy (nie miałam wtedy blendera, ale widelec i trochę cierpliwości też się sprawdziły...)

I już - mamy swoje wąróbkowe smarowidło! :)




Uwaga - tylko dla wątróbkowych koneserów :)

4.7.12

Roladki z piersi kurczaka z serem

Często jemy kotlety z piersi kurczaka, bo po pierwsze tak jest taniej, a po drugie większość angielskich wieprzowych kotletów w marketach jest tak oblepione tłuszczem, że i tak pół trzeba wykroić... Oczywiście jeśli trafimy na chudszą wieprzowinę, to się nad zakupem nie zastanawiamy...

Ale ile można jeść ten sam kotlet?
Najłatwiej go urozmaicić robiąc roladki - z pieczarkami, kaszanką(!), kiszonym ogórem czy marynowaną papryką, cebulką... Raz pokusiłam się na nadzienie z białego serka z miętą i pietruszką, ale już tego błędu nie popełnie...:)

U nas tym razem z serem... :)


Potrzebujemy:
- piersi kurczaka (ilość odpowiednia do ilości osób),
- ser żółty (może, ale nie musi być w kawałku),
- przyprawy.

Duże piersi kurczaka można przekroić na dwa.
Każdą nakrywamy folią spożywczą i dość cienko rozbijamy.
Przyprawiamy (majeranek, pieprz, papryka mielona - co kto lubi), odstawiamy, żeby "naszło".
Na jednym końcu kładziemy kawałek sera żółtego, zwijamy.
Można obtoczyć w jajku i bułce tartej i usmażyć na oleju - tak robię dla Tomka.
Dla siebie pozostawiam je bez panierki i smaże na patelni teflonowej bez dodatku tłuszczu.
Uwaga: zaczynamy smażenie kładąc roladki łączeniem do dołu.

Podawać ciepłe, póki ser jest lejący.


To najprostsza opcja.
Może pochwalicie się czym Wy nadziewacie roladki?
Każdy pomysł mile widziany :)