Pokazywanie postów oznaczonych etykietą na zimno. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą na zimno. Pokaż wszystkie posty

12.9.13

Jajka faszerowane pieczarkami

Zainspirowałam się przepisem z gazety... Oczywiście po swojemu pozmieniałam - w oryginale były borowiki, ja użyłam pieczarek. Zmniejszyłam też ilość majonezu i śmietany.
 

Przyznam się uczciwie, że mi połączenie jajek i pieczarek niespecjalnie podeszło. Stanowczo nie mój smak.
Ale Majlord był zachwycony, a jest fanem jaj wszelakich, więc myślę, że może i Wam ten smak podpasuje.



 
Jajka faszerowane pieczarkami
(20 szt.)
- 10 jaj,
- 7-8 średnich pieczarek,
- mała cebula,
- 3-4 łyżki majonezu,
- łyżka śmietany,
- sól, pieprz
- odrobina oleju do smażenia
 
Jajka ugotować na twardo. Wystudzić, obrać, przekroić na pół.
Żółtka ostrożnie wyjąć i zetrzeć na tarce o małych oczkach. Białka ułożyć na półmisku.
 
Pieczarki umyć, drobno pokroić.
Cebule pokroić w małą kostkę.
Cebulę wrzucić na rozgrzaną patelnie z odrobiną oleju, zeszklić, dorzucić pieczarki. Podsmażać, mieszając, aż odparuje woda. Doprawić solą i pieprzem.
 
Farszem cebulowo-pieczarkowym wypełnić wgłębienia w białkach.
Majonez wymieszać ze śmietaną i polać białka.
Jajka posypać startymi wcześniej żółtkami.
 


28.5.13

Domowa chałwa

Jako dzieciak nie lubiłam chałwy.
Gdzie ja miałam głowę?!
Teraz wszyscy w domu za nią przepadamy :)
 
Ta kupna - niestety - kosztuje dość sporo, a skład ma taki, że czasem boku opakowania brakuje dla tych wszystkich chemikaliów.
 
Można prościej i lepiej - domowo.
 
 

 
Taka domowa chałwa jest przepyszna - choć wychodzi jej zazwyczaj bardzo mało, to skutecznie już kilka kawałków potrafi zasłodzić :)
Nie podaję dokładnej ilości składników, bo wszystko zależy od upodobań - ja dosładzam co chwilę próbując, a i tak dla Tomka zawsze "mogłoby być bardziej słodkie".



 
Domowa chałwa
(ilość można dowolnie zwiększać/ zmniejszać)
- 300 g sezamu,
- 2-3 łyżki miodu (lub więcej w zależności od upodobań)
+ mak / wiórki kokosowe / kakao / rodzynki - co kto lubi
 
Sezam wrzucam do wysokiego naczynia i miele blenderem, aż do uzyskania konsystencji pasty.
Dodaje stopniowo miód, aż stanie się tak słodka jak lubimy - na tym etapie mieszam łyżką (jest to też moment na dodanie ewentualnych bakalii) :)
Z masy formuje gruby "baton", zawijam w folię spożywczą i wkładam na kilka godzin do lodówki.
Schłodzony kroję na kawałki.



6.5.13

Owsianka ze słoika / owsianka na zimno / owsianka z lodówki

Spotkałam się już z kilkoma jej nazwami.
W zeszłym roku było jej na blogach zatrzęsienie... Odkąd spróbowałam - na stałe weszła w moje śniadaniowe menu.
Był czas, że tygodniami dzień w dzień na śniadanie jadłam tylko ją :)
 

 
Pewnie wiele osób myśli jak ja kiedyś - owsianka na surowo nie może być dobra...
Może!
 
Bardzo lubię ten kleisty smak owsianki :)
Po nocy spędzonej w lodówce płatki robią się miękkie, a bakaliowe dodatki wzmacniają ich smak :)
 
Swoich nie dosładzam.
Jeśli daje owoce, to dopiero rano i nie w owsiankę, a obok.
Wieczorem za to dodaje wiórki kokosowe (dają cudowny smak i zapach mleczka kokosowego) i sporo kakao (aż robi się gorzka).
Stwarza milion możliwości - zależnie od dodatków może codziennie smakować inaczej :)


 
Owsianka ze słoika
(jedna porcja):
- niecałe pół szkl. płatków owsianych,
- 3/4 - 1 szkl. mleka (w zależności od pożądanej konsystencji - przez noc gęstnieje),
 - 2 łyżeczki kakao,
- 2 łyżki wiórków kokosowych,
- po łyżce orzechów/ rodzynek / ogólnie bakalii
 
 
Wieczorem do słoika wsypuje płatki i wlewam mleko.
Dosypuje kakao, wiórki i bakalie, porządnie wstrząsam, żeby wymieszać.
Wkładam na noc do lodówki.
Rano przelewam wszystko do miseczki i... już :)


30.9.12

Pijane misie

Były już chyba wszędzie...

Jak już pisałam - alkohol u nas bywa baaaardzo sporadycznie. Zazwyczaj po otworzeniu butelki wina musimy ją dopijać przez kolejne 4 wieczory, albo... stoi aż się zepsuje...
Zdarzyło się jednego razu, że stała w butli reszta winiacza, którego już nikt nie chciał dopić. A że w kuchni znalazły się i żelki...


Pijane misie:
- żelki,
- alkohol - wino lub wódka

Żelki wrzucić do słoika, zalać winem. Wina musi być o kilka cm nad żelki - wchłoną je i bardzo napęcznieją.
Wstawić do lodówki na minimum tydzień.
Codziennie należy je przemieszać, żeby równomiernie nasiąkły.



Ja swoje trzymałam w lodówce 2 tygodnie, mieszałam codziennie rano.
Były bardzo smaczne, przyjęły cały smak wina (i zmieniły kolor - jak widać).
Jednocześnie były bardzo rozmiękłe - nie każdy lubi.

Żaden cud, ale na jakieś party czy jako nietypowa  niecodzienna przekąska - dobre.
I dość fotogeniczne :)

26.9.12

Proste tiramisu bez alkoholu

Długo się zbierałam ze zrobieniem tiramisu. Zawsze wydawało mi się takie skomplikowane - z pewnością zbyt skomplikowane jak na zwykły deser.
Zdarzyło się, że w "Przyślij przepis" znalazł się jakiś prosty przepis (bez alkoholu). Skusiłam się, choć - ze strachu przed surowymi jajkami pozostałam przy połowie porcji.


Deser smaczny, nawet bardzo. Słodki szalenie.
Ale żeby za nim portki gubić, to raczej nie...
Skusiłabym się wręcz na stwierdzenie, że jest dość przereklamowany...


Przy okazji - ktoś kto nazwał to "poderwij mnie" musiał mieć bardzo bogatą wyobraźnie, bo po jednej porcji raczej chce się bez końca leżeć na kanapie... i sięgać po kolejne ;)


Proste tiramisu bez alkoholu:
- małe opakowanie serka mascarpone (250g),
- 2 jajka,
-1/4 szkl. cukru pudru,
- około 3/4 szkl. bardzo bardzo mocnej kawy,
- pół opakowania biszkoptów (najlepiej podłużnych),
- kakao (do posypania)

Żółtka oddzielić od białek, wsypać cukier puder i miksować na białą masę. Dodawać po łyżce serka i miksować do uzyskania gładkiej masy.

Białka ubić na sztywno, delikatnie wmieszać do masy serkowej.

Biszkopty zanurzać w kawie na tak długo, by mocno nasiąkły, ale się nie rozpadły.

Na dnie naczynia (u mnie były to 4 większe kieliszki) układać warstwę biszkoptów, na nią nałożyć połowę kremu, obficie posypać gorzkim kakao.
Ułożyć kolejną warstwę biszkoptów, resztę masy serowej i znów posypać kakao.

Przed podaniem chłodzić.



Lubicie?


22.9.12

Szyszki z płatków owsianych

U mnie tym razem nie jako szyszki, a jako krajanka.
Wiele osób je zna, każdy pod inną nazwą ;)
a chodzi o najzwyklejszy słodki, bardzo tani i szybki deser z czegoś na kształt polewy i płatków owsianych.


Jeśli macie cierpliwość lepić szyszki, to jak najbardziej polecam. Ja do zdjęć uformowałam kwadraty, ale nie będę ukrywać, że największą ilość masy wyjadam jeszcze ciepłą prosto z gara...
Taką tradycję wyjadania (która szybciej...) miałyśmy z siostrą i tak mi zostało :)


Szyszki z płatków owsianych:
- 100 g masła/margaryny (ja wolę je na maśle, Tomek woli na margarynie),
- 3 płaskie łyżki kakao,
- 2 łyżki cukru,
- 3 łyżki mleka,
- łyżka miodu,
- 1,5 szkl. płatków owsianych (mam błyskawiczne - tych zwykłych może wyjść mniej),
- garść wiórków kokosowych (ale niekoniecznie)

Masło, kakao, cukier, mleko i miód wrzucamy do rondelka. Podgrzewamy, aż tłuszcz się roztopi, cukier rozpuści i powstanie jednolita masa. Nie gotujemy!
Zdejmujemy z ognia, wsypujemy płatki i wiórki, dokładnie mieszamy.
Formujemy w dłoniach kulki (lub wylewamy na wyższą tacę wyłożoną folią spożywczą - jeśli wolimy zrobić w formie krajanki).
Chłodzimy.
(Jeśli wybraliśmy krajankę musimy ją później jeszcze pokroić ;) )


Pamiętacie z dzieciństwa?

29.8.12

Najprostsze domowe lody krówkowe - bez jaj, bez maszyny, za to z rodzynkami, orzechami i suszoną żurawiną

 Rozglądałam się jakiś czas za maszynką do lodów. Ostatecznie skapitulowałam, bo rzecz to niezbyt tania jeśli wziąć pod uwagę, że używa jej się sporadycznie i tylko przez jeden sezon w roku.
Z kolei ręczne kręcenie tego deseru jakoś mnie nie zachęcało - nie wiem skąd wzięłam przekonanie, że to czasochłonne i monotonne...

Surowych jaj w potrawach unikamy. Jakoś tak bezpieczniej...
Dzięki temu Michałek może liznąć ;)


Szukałam pomysłu na domowe lody wertując blogi i strony kulinarne... Jak nie żółtka, jak nie maszynka, to cuda wianki z gotowaniem mleka i diabli wiedzą ile zachodu...
A ja chciałam prosto i smacznie!

Pierwsza próba była udana, ale przeraźliwie słodka - dałam więcej toffi niż śmietany... Wyszedł taki ulepek, że po pierwszej łyżce miało się dość cukru :)

Proporcje zmieniłam, sypnęłam tego i owego - jest idealnie.
A przede wszystkim - nie ma bryłek lodu i zamrożonej wody.



Lody są bardzo twarde, ale po nałożeniu do miseczek szybko miękną i wprost rozpływają się w ustach :)
Tomek powiedział, że to najlepsze lody jakie kiedykolwiek jadł w życiu.
Uwielbiam słyszeć takie rzeczy :)


Domowe lody krówkowe BEZ JAJ i BEZ MASZYNY za to z rodzynkami, orzechami i żurawiną:
- duży kubek śmietany kremówki - około 600ml (36% - ang. double cream),
- około 400g puszka masy krówkowej,
- garść włoskich orzechów,
- garść rodzynek,
- garść suszonej żurawiny Marsyl*

Śmietanę ubić na sztywno. Ciągle miksując dodać masę krówkową i mieszać aż się porządnie połączy.
Łyżką wmieszać posiekane orzechy włoskie, rodzynki i żurawinę.
Przelać do pojemnika, który można mrozić (u mnie stary po sklepowych lodach), nakryć folią spożywczą i włożyć do zamrażarki.
Po około 40 min - 1 godz. lody wyjąć z zamrażarki, porządnie przemieszać (używam trzepaczki lub końcówki od miksera).
Mieszanie trzeba powtarzać minimum 5 - 6 razy, najrzadziej co 40  minut - godzinę.

Jeśli zabierzecie się za nie przed południem wieczorem będą gotowe do podania :)



* Suszona żurawina Marsyl
Nigdy nie lubiłam żurawiny. Nie używało jej się u mnie w domu wcale. Kojarzyła mi się z cierpkim, wręcz kwaśnym smakiem - omijałam jak się dało.
Miałam niezły ambaras, kiedy dostałam ją do testowania od firmy Marsyl... Miałam wizję paczki żurawiny zalegającej w tym samym miejscu w szafce za rok i za dwa lata...
Ale ma się to wyczucie - robiąc lody wertowałam szafkę za cudami, które można do nich wrzucić - sięgnęłam i po nią.
Spisała się doskonale.
Nie jest wcale cierpka - w składzie jest cukier i pewnie przez to jest całkiem słodka.
Owoce są ususzone ale nie wysuszone na wiór - czyli plus. Do tego owoce sa całe, a nie posiekane czy suszone z pulpy.
Wielkość paczki też mi tym razem odpowiada.
Do jedzenia jej solo się nie przekonam, ale ze względu na jej słodki smak nie wykluczam jej całkowicie - będę jej używała do lodów (a biorąc pod uwagę ich genialny smak - żurawina skończy się szybko).




Skusicie się?