Z wszystkich rzeczy niezdrowych najsolenniej (i w sumie bez pokus) unikam tłuszczu. Cukrowi trudniej odmówić, ale tłuszcz...no cóż... Boli po nim brzuch i wychodzą pryszcze - nic ciekawego ;)
Odmawiam jedzenia obiadów gotowanych przez moją mamę, bo aż mnie ściska, gdy widzę ile masła topi do ziemniaków i ile oleju leje, żeby usmażyć kotlet. Nie twierdzę, że to nie jest dobre - wręcz przeciwnie (jak na złość!), ale po co sobie robić pod górkę?
No ale są takie dni i takie przepisy, których nie da się zrobić mniej tłusto... Tak było, gdy zobaczyłam przepis na ser smażony po czesku - wiedziałam, że w końcu go zrobię. Chociaż zabranie się za to zajęło mi dwa miesiące ;)
Czesi jedzą ten ser z kuleczkami z ziemniaków i surówką. Ja jestem ostatnio mocno rozczarowana jakością ziemniaków, więc odpuściłam lepienie kuleczek.
Uwaga! To jest naprawdę BARDZO tłuste jedzenie. Nie w ten sposób co golonka, ale i tak dietetycznym go nazwać nie można.
Dwa plastry to aż nadto na jedną osobę.
Jest też piekielnie dobre - rozpuszczony ser w chrupiącej panierce. To nawet lepiej niż schabowy.
Ser smażony
(1 porcja)
- 2 grube plastry żółtego sera (ok.1 cm grubości)
- jajko,
- bułka tarta
Najbardziej nada się ostry ser, bo nie da się go przyprawić, a nie chcemy jeść bezsmakowego glutka.
Jajko roztrzepać, maczać w nim plastry sera (bardzo uważnie, pamiętając o bokach!), następnie obtaczać w bułce tartej. Panierka musi być podwójna, więc czynność powtórzyć.
Tam gdzie będą braki w panierce roztapiający się ser wypłynie (jak u mnie).
Na patelni rozgrzać dwie łyżki oleju, smażyć plastry z obu stron na złoto.
Najlepiej smażyć na małym ogniu - inaczej panierka się zrumieni zanim ser w środku się rozpuści.
Do przewracania najporęczniej używać silikonowej łopatki.
Podawać od razu - zimny traci na uroku.
mniam!:) czasami można zgrzeszyć :)
OdpowiedzUsuńa pewnie ;)
UsuńTaki ser jadałam kiedyś na Słowacji, gdzie jeździłam dość regularnie. Podawano go z frytkami i sosem tatarskim w prawie każdej knajpie. Był pyszny! Potem odkryłam na Słowacji taki specjalny ser do panierowania i robiłam go potem w domu. Bez wyrzutów sumienia. Mniam! Ale trochę czasu minęło! Przypomniałaś mi o tym daniu!:)
OdpowiedzUsuń:) Na Słowacji nigdy nie byłam - tylko raz w Czechach... Tam takiego sera nie jadłam, ale cieszę się, że trafiłam na ten przepis, bo - rzeczywiście - jest to potrawa o której trudno zapomnieć (choć niezdrowa i tłusta! ;) )
UsuńDla mnie póki co to jednak za duża bomba :)
OdpowiedzUsuńZnam to... Dlatego zrobiłam raz i na razie musi wystarczyć wspomnienie :D
UsuńSer żółty jest dobry, ale Camembert jeszcze lepszy, lepiej trzyma temperaturę, ze wszystkim się komponuje i nie jest tak ciężki ;) polecam!
OdpowiedzUsuńMożliwe... Ale nie byłoby już to czeskie danie... Czesi tradycyjnie smażą zwykły ser żółty... :)
Usuń