Dziś nie mam pojęcia jak nazywała się książka z której wzięłam ten przepis, ani kto był jej autorem... Coś w stylu "Przepisy z Zielonego Wzgórza" - w każdym razie tytuł skutecznie mnie przyciągnął.
Przepis i tak zmodyfikowałam pod siebie i ilość dostępnych składników.
Wyszło cudownie.
Nie wyglądają jak na zdjęciu reklamowym, ale smakują obłędnie. Co więcej - jedno spokojnie wystarczy w ramach drugiego śniadania lub podwieczorku.
Orzechy, które są w cieście nadają im niezwykły smak, a rodzynki - dodatkowa słodycz.
Ciastka są miękkie przez pierwsze 3 dni - później stopniowo zaczyna się im robić twarda skorupka (choć wciąż maja miękki środek). Polecam zjeść je w ciągu 3-4 dni od upieczenia.
Ciasteczka bostońskie
(30 dużych szt.)
- 1 kostka masła (250g),
- 1 szkl. brązowego cukru,
- 3 jajka,
- 1 łyżeczka sody,
- 1 i 1/2 łyżki wrzątku,
- 3 szkl. mąki pszennej,
- szczypta soli,
- 1 łyżka cynamonu,
- 1 i 1/4 szkl. mielonych orzechów włoskich,
- 1 szkl. rodzynek,
- 4 łyżki kwaśniej śmietany
Jajka roztrzepać.
Sodę rozpuścić we wrzątku.
Połowę przesianej mąki zmieszać z solą i cynamonem, a drugą połowę z orzechami i rodzynkami.
Masło utrzeć, stopniowo dodawać cukier, a potem jajka. Dodać rozpuszczoną sodę, następnie mąkę z cynamonem i na końcu porcjami mąkę z bakaliami.
Moje ciasto w tym momencie było za suche, więc od siebie dorzuciłam 4 łyżki śmietany (co zawarłam w składnikach).
Blachę wyłożyć papierem do pieczenia, kłaść ciasto łyżką na blachę, zostawiając duże odstępy, bo ciastka rosną.
Piec ok. 12-14 min. w temp. 180 st. C - aż się zezłocą.
fajne ciacha:D idealne do kawki:)
OdpowiedzUsuńdokładnie :)
Usuń