Podobno ludzie dzielą się na takich, którzy jedzą pierniki tylko na Gwiazdkę i takich, którzy przez cały rok nie szukają powodów by po pierniczka sięgnąć.
Ja należę do tej drugiej kategorii, uwielbiam zapach piernika, namiętnie palę woski zapachowe z korzennymi nutami, a z plastrów piernika mogłabym sobie robić kanapki.
Na piernik staropolski czaiłam się odkąd jako tako nauczyłam się posługiwać mikserem.
Jednak zawsze zapominałam o zrobieniu go na czas, a do tego ten miesiąc czekania...
W końcu znalazłam przepis w książce "Polskie tradycje świąteczne" i postanowiłam porzucić wymówki.
Nie trafiłam dokładnie w Gwiazdkę (i dobrze, bo i tak było 6 innych ciast), a dzięki temu zjedliśmy go z prawdziwą przyjemnością (i o wiele za szybko! Następnym razem schowam go pod poduszką i nie podzielę się z nikim! :D)
Jego smak to...poezja. Przez długie leżakowanie robi się mięciutki i wprost rozpływa w ustach.
Nadzienie z czekodżemu i powideł sprawia, że nie jest suchy, a całość najbardziej przypomina mi smak nadziewanych pierników z dzieciństwa w kształcie serca (na torebce był miś, pamiętacie?).
Obłęd.
Kto nie spróbuje, ten ciapa.
Oczywiście przepis zmieniłam, tak samo jak nadzienie. W oryginale jedna z mas była śliwkowa, a druga orzechowa i pierwotnie takie planowałam zrobić... Jednak po świątecznym obżarstwie uznałam to za zbyt duże folgowanie.
Moje masy są prostsze, tańsze, szybsze.
Piernik staropolski przekładany czekodżemem i powidłami
(standardowa prostokątna blacha, ciasto bardzo wysokie)
Piernik:
- 250 g masła,
- 500g miodu,
- 1 szkl. cukru,
- 1 kg mąki,
- 3 jajka,
- 3 łyżeczki sody oczyszczonej (15 g),
- pół szkl. zimnego mleka (125 ml),
- szczypta soli,
- 4 łyżki dobrej przyprawy do piernika (60g),
- szklanka bakalii (rodzynki, orzechy, kandyzowane owoce)
Rozgrzać miód, cukier, masło i stale mieszając zagotować.
Wystudzić.
W mleku rozpuścić sodę.
Do masy miodowej, stopniowo i stale mieszając, dodawać mąkę, po 1 jajku, wlać sodę z mlekiem, wsypać przyprawy.
Dokładnie wymieszać.
Dodać bakalie.
Ponownie wymieszać.
Ciasto może być dość rzadkie, ale w lodówce mocno zgęstnieje.
Umieścić w szklanej lub emaliowanej misce, przykryć ściereczką lub folią aluminiową (w przypadku folii należy ją nakłuć, żeby ciasto "oddychało"), pozostawić na dolnej półce w lodówce na 4 tygodnie (lub więcej).
Po tym czasie ciasto podzielić na 3 części.
3 prostokątne blachy wyłożyć papierem do pieczenia i rozwałkować na nie ciasto (ja jak zwykle odrywałam kawałki i wylepiałam nimi blachę - nie mam cierpliwości do wałkowania i przenoszenia takich płatów z blatu na blachę).
Piec (każdy oddzielnie) około 15-20 min. w temp. 170-180 st. Ciasto podczas pieczenia bardzo rośnie.
Gdy wystygną wszystkie blaty (wciąż na papierze do pieczenia) owinąć w bawełniany ręczniczek/ ściereczkę i odstawić w chłodne miejsce na 3-4 dni (u mnie stały ponad tydzień).
W tym czasie zmiękną.
Do przełożenia I (czekodżem):
- słoik dżemu wiśniowego,
- tabliczka gorzkiej czekolady (100g)
Czekoladę połamać na kawałki, rozpuścić w kąpieli wodnej.
Jeszcze gorącą wymieszać z dżemem.
Posmarować jeden blat piernika, przycisnąć drugim.
Do przełożenia II:
- słoik dobrych powideł śliwkowych,
Posmarować drugi blat piernika i przycisnąć trzecim.
Polewa:
- tabliczka gorzkiej czekolady (100g)
- kilka łyżek mleka
Czekoladę połamać, rozpuścić w kąpieli wodnej, dodać mleko (tak, żeby całość miała konsystencje polewy)
Gorącym posmarować wierzch ciasta
Przechowywać w lodówce (albo bardzo szybko zjeść - piernik wprawdzie może leżeć miesiącami, ale dżemy szybko pleśnieją)