Dla wielu osób jest to "ten" gzik i je się "go" z ziemniakami.
W moim domu rodzinnym to zawsze była "ta" gzika z pyrkami :)
Z gziką jak z mizerią - co dom, to inna.
W moim domu rodzinnym była rzadsza i każdy dostawał jej wielką michę w której maczał ziemniaki.
"W gościach" raz jadłam ją tak: była mała miseczka gziki na wszystkich, kroiło się kawałeczek ziemniaka, nakładało odrobinę masła, soliło i nakładało odrobinę sera.
Ja nie przesadzam w żadną stronę - robię gęstą i dość sporo, ale nie tyle, żeby zostawała na następny dzień.
Gzika
(porcja dla dwóch osób):
- kostka białego sera (250g),
- pół cebuli,
- 4-5 łyżek kefiru,
- sól,
- pieprz,
- szczypiorek i/lub koperek - co akurat jest w domu
Cebulę siekam w kosteczkę.
Ser ucieram na gładko (można użyć quarka, ale nie będzie aż takie dobre), dodaje kefir, mieszam. Wrzucam cebulę, koperek, szczypiorek, mieszam.
Doprawiam solą i pieprzem.
Wkładam do lodówki na kilka godz., żeby "naszło".
Podaję z ziemniakami gotowanymi w mundurkach.
A w Waszych domach jak się je gzikę?
Szczerze? Nie wiem co to jest ;/ nie znam tego i w życiu tego nie jadłam, ALE jestem pewna, że bierze się to stąd, że ja ze śląska jestem, więc ślązarą jestem a nie gorolem jak to się mówi (hahaha jak to brzmi!) ani nie jestem z pyrlandi (te określenie to już w ogóle mnie rozwala!). Tak więc takie dania nie są mi znane ;)
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie typowo wielkopolskie jadło :p
UsuńMy lubimy pyry z gziką! :p
Pyry po naszemu to kartofle albo ziemniaki - ja już czasami sama się gubię które określenia są typowo czysto po polsku.
UsuńZiemniaki są poprawne, a kartofle to chyba mają warszawiaki, nie?
UsuńJa też pierwszy raz słyszę o takim daniu. Czasem przygotowuję ser biały z cebulką, szczypiorkiem, solą i pieprzem, ale podaję go z pieczywem. A z ziemniakami? Chyba muszę spróbować :-)
OdpowiedzUsuńU nas resztki też lądują na chlebie i oczywiście czasem tylko do chleba sie taki serek ze szczypiorkiem robi :)
UsuńAle gzika jest troszke rzadsza, bo miesza sie ja z kefirem lub śmietaną...
A ja nie wiem co to, niestety w moim rejonie tego nie było, ale chetnie spróbuje
OdpowiedzUsuńWarto :)
UsuńZ olejem lnianym :)
OdpowiedzUsuńSerio?
Usuńznam :) choć wielkopolskiego gziku z pyrkami nigdy nie jadłam.
OdpowiedzUsuńTakie proste przepisy sa najlepsze. Często mam ochotę na takie dania, podobnie jak ziemniaczki i jajko sadzone! ;)
Do ziemniaków z sadzonym jajkiem koniecznie jeszcze mizeria! :)
UsuńPyruska
OdpowiedzUsuńW okresie postnym obowiązkowo w piątek na obiad albo pyry w mundurkach z gzikiem (w moim rodzinnym domu używamy określenia "gzik", a nie "gzika"), albo pyry w mundurkach z olejem lnianym tłoczonym na zimno. Należy pokroić drobno cebulkę, wrzucić do miseczki z olejem, dodać kilka kropli octu i szczyptę soli. Obrane jeszcze ciepłe ziemniaki maczamy w tak przygotowanym oleju. Nie ma jak proste chłopskie jadło. Powiem tak, jak mawiała moja Babcia Marysia: "Dziecioki, dali do jodła!"
Tej metody nie znałam.
UsuńKiedyś spróbuje!
Pyruska
UsuńŻyczę smacznego!
jak już jajko sadzone z mizerią to ziemniaczki przysmarzanki :D nie wiem czy to wszędzie się tak mówi... ostudzone ziemniaczki, pokrojone na plastry, nie za duże, podsmażone na masełku z cebulką i osolone, mama dodawała jeszcze trochę kiełbaski lub szynki ;) ale mi tak nie wychodzą jak mojej mamie, wiec kiedy tylko mam okazję to wbijam na przysmarzanki do rodziców :-D
OdpowiedzUsuńNie znałam określenia, ale danie jak najbardziej - pycha! :)
UsuńAle do gziki tylko pyry w mundurkach :P
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń:) Ja już powoli przyzwyczajam się do widywania gzika na blogach, ale u mnie je się gzikę :D
Usuń