Dotąd efekty pichcenia wrzucałam na bloga kosmetycznego. Nadszedł "ten" czas i nie chcę tam dłużej robić bałaganu. Kosmetyki to kosmetyki, jedzenie to jedzenie.
W najbliższych dniach postaram się przenieść tamte posty "jedzeniowe" tu. Później zacznę dodawać nowe.
Aż wstyd się przyznać, że mam cały folder zdjęć robionych nawet i pół roku temu, których już nie wykorzystam, bo nawet nie pamiętam czego do poszczególnych dań użyłam.
Najkrócej o mnie: mieszkam z mężem i synkiem w UK. Gotowania dopiero się uczę. Rok temu umiałam robić wyłącznie naleśniki.
Baaardzo się staram robić postępy, ale gubi mnie to, że od garów stanowczo wolę blachy, mikser i nadmiar cukru :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz